wtorek, 13 lutego 2018

Czerwone curry z zielonymi warzywami, tofu i ryżem

Są dania i przekąski, które wbrew pozorom można bardzo szybko i łatwo wykonać. Dotąd starałam się nie zamieszczać zbyt często przepisów na takie "frykaski"... 
Jednak rozmowy z przyjaciółmi, jak również uczestnictwo i obserwacje w różnych grupach kulinarnych otworzyły mi oczy :)
Okazuje się bowiem, że proste przepisy są bardzo pożądane, dlatego dziś przepis na czerwone curry z zielonymi warzywami.
Dawno temu publikowałam już przepis na zielone curry [o tu!] z warzywami i tofu. 
Ten, choć podobny, wydaje mi się łatwiejszy i z pewnością szybszy w wykonaniu.
Oceńcie sami, który bardziej Wam pasuje! :)

CZAS: do 30 min.

SKŁADNIKI:
  • 1 brokuł 
  • 1 zielona papryka
  • 3-4 garści mrożonego zielonego groszku
  • 1 duża cebula
  • 2-3 ząbki czosnku
  • ok. 3  łyżeczki czerwonej pasty curry
  • 500 ml mleka kokosowego
  • jasny sos sojowy
  • kostka naturalnego tofu
  • ryż
  • orzeszki ziemne (u mnie solone)
  • natka pietruszki / dymka / nać kolendry
  • olej roślinny

1. Zaczynamy od wstawienia ryżu. Dalsze czynności wykonujemy w tzw. międzyczasie :)

2. W garnku lub na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy: pokrojoną w ósemki cebulę, czosnek w plasterkach... Po chwili spore kawałki papryki, a po niej różyczki brokułu. Doprawiamy wszystko wyłącznie jasnym sosem sojowym i dusimy przez moment. 

3. Następnie wlewamy mleko kokosowe i dodajemy pastę curry (ja mleko z pastą łączę wcześniej w misce i dopiero wlewam).

4. Jako ostatni dodajemy groszek.

5. Na drugiej patelni smażymy na rumiano pokrojone w ćwiartki i posolone tofu.

6. Warzywa w sosie curry nakładamy do miski, dodajemy jeden lub dwa kawałki tofu i kulkę ugotowanego ryżu. Całość serwujemy z natką pietruszki lub kolendry albo pokrojoną grubo dymką oraz z posiekanymi lub rozdrobnionymi w moździerzu orzeszkami.




RADY:

1. Z wyborem warzyw możecie poszaleć :) Jeżeli zechcecie zachować konwencję kolorystyczną, bez obaw sięgajcie też po cukinię lub jarmuż albo np. zieloną fasolkę szparagową.
2. Miłośnikom ostrzejszych wrażeń polecam dodać też papryczkę pepperoni, płatki chili lub inny ulubiony "wzmacniacz" :)
3. Postarajcie się nie przegotować warzyw. Twardsze smakują o niebo lepiej! :)

Kotlety sojowe a'la zrazy

To kolejny przepis zainspirowany wizytą w wegańskiej knajpie.
Tym razem z kolegą wybraliśmy się do miejsca serwującego tradycyjne dania kuchni - nazwijmy to - polskiej, lecz bez użycia produktów mięsnych i odzwierzęcych.
Nakarmiono nas pysznie, a ja postanowiłam zmierzyć się z dwoma pozycjami ichniejszego menu. 
Na początek "zrazy", a za jakiś czas przekąska z kaszą gryczaną w roli głównej :)
Do wykonania "zrazów" koniecznością było zdobycie dużych kotletów sojowych, tzw. steków.
Z pewnością są mniej ekonomiczne, ale za to jakie dają pole do popisów kulinarnych! ;)
Zobaczcie sami...

CZAS: ok. 45 min.

SKŁADNIKI:
  • 1 op. dużych kotletów sojowych (3 szt.)
  • kilka grzybków marynowanych (u mnie podgrzybki)
  • 1 ogórek kiszony
  • kawałek czerwonej papryki
  • kawałek cebuli
  • ostra musztarda
  • curry 
  • papryka słodka wędzona 
  • czosnek granulowany
  • sól
  • pieprz czarny
  • mąka pszenna
  • bulion wegański 
  • olej roślinny (u mnie rzepakowy)

1. Kotlety moczymy w bulionie i dokładnie odsączamy z nadmiaru płynu. 

2. Następnie każdy kotlet smarujemy musztardą, oprószamy curry, słodką papryką wędzoną, czosnkiem granulowanym, solą oraz pieprzem.

3. W kolejnych krokach układamy pokrojone w słupki bądź paski: grzybki, ogórek kiszony, paprykę oraz cebulę i przystępujemy do ostrożnego zwinięcia i związania "zrazów" nicią.

4. Na koniec wstępnie przygotowane "zrazy" panierujemy w mące i smażymy z dwóch stron aż się delikatnie zrumienią. 




RADY:

1. Przed podaniem należy pamiętać o zdjęciu nici, która jest niezbędna. Wykałaczki itp. na nic się niestety nie przydadzą.
2. Przed nałożeniem farszu, możecie spróbować delikatnie "rozpłaszczyć" każdy kotlet. Uważajcie jednak, żeby Wam się one nie rozpadły.
3. Duże kotlety sojowe powinniście bez problemu kupić w specjalistycznych sklepach z produktami wegetariańskimi i wegańskimi (zarówno w stacjonarnych, jak i internetowych).
4. Ja swoje "zrazy" podałam z kaszą gryczaną i sosem pieczarkowym oraz zasmażanymi buraczkami i surówką z ogórków kiszonych. Nie ryzykowałam wrzucania zrazów do sosu, ponieważ obawiałam się, że rozwiązane mogą się rozpaść, a związane ciężko będzie rozwiązać, gdy będą oblepione sosem :)

wtorek, 23 stycznia 2018

Tatar z awokado

Zimą bardziej niż kiedykolwiek indziej mam ochotę na awokado.
Nigdy się pewnie nie dowiem czy to wpływ skromniejszego niż o innych porach roku asortymentu warzywno-owocowego, czy może organizm domaga się tłuszczów zawartych w tym wyjątkowo zdrowym owocu... 
Wiem jednak na pewno, że samopoczucie po awokado jest doskonałe, a głód po nim nie dokucza przez wiele godzin :)
Dzisiejszy przepis zainspirowała wizyta w niepozornej, zaskakująco dobrze karmiącej knajpce. Okazało się tam, że tzw. tatatarowi z awokado nie musi towarzyszyć tuńczyk! A jak dotąd właśnie z taką formą tej sałatki się spotykałam. 
Dziś sama się dziwię, że sama nie wpadłam na pomysł przyrządzenia wegańskiej wersji takiej sałatki. 
Jednak nie ma tego złego, więc nadrabiam zaległości i polecam moją wariację na temat tatara z awokado :) 

CZAS: max. 20 min.

SKŁADNIKI:
  • 1 dojarzałe awokado
  • 1/4 średniej czerwonej cebuli
  • 4-5 suszonych pomidorów
  • 8-10 zielonych oliwek
  • łyżka oliwy z oliwek lub oleju / zalewy z suszonych pomidorów
  • łyżka octu balsamicznego
  • sól
  • pieprz
  • 1 łyżeczka przyprawy pomidorowo-ziołowej

1. Zaczynamy od pokrojenia cebuli w bardzo drobną kostkę. Pokrojoną cebulę wrzucamy do miseczki i zalewamy octem balsamicznym.

2. Następnie dodajemy posiekane suszone pomidory i pokrojone w plasterki oliwki oraz pokrojone w kostkę awokado.

3. Całość doprawiamy solą, pieprzem i przyprawą pomidorowo-ziołową. 

4. Wlewamy odrobinę oliwy z oliwek lub zalewy z suszonych pomidorów. Ponownie mieszamy i podajemy.





RADY:

1. Myślę, że można śmiało zaryzykować z dodaniem kaparów. O ile macie je akurat pod ręką! :)
2. Tatar z awokado bardzo dobrze komponuje się z sokiem z limonki.

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Tofu mocno paprykowe

Idziemy za ciosem!
Trzeba działać... Dopóki jest zapał i czas. :)
Tym razem nowa propozycja z tofu w roli głównej. 
To kolejna szybka w przygotowaniu opcja - smaczna i uniwersalna!
Tofu mocno paprykowe doskonale sprawdzi się zarówno jako element drugiego dania, jak i wypełnienie wegańskiego burgera. 
A być może znajdziecie też inną formę podania tak przygotowanego serka!? :)

CZAS: ok. 20 min.

SKŁADNIKI:
  • 1 kostka naturalnego, twardego tofu
  • pół czerwonej papryki
  • nieduża cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 250 ml ciepłej wody
  • 1,5 łyżeczki cukru trzcinowego
  • szczypta soli
  • 1-2 łyżki jasnego sosu sojowego
  • 1,5 łyżeczki słodkiej papryki w proszku
  • pół łyżeczki słodkiej wędzonej papryki w proszku
  • szczypta płatków chili
  • szczypta ziół prowansalskich
  • kilka kropli octu jabłkowego
  • olej roślinny

1. W ciepłej wodzie rozpuszczamy cukier i sól. Następnie dodajemy kolejne składniki: sos sojowy, oba rodzaje papryki w proszku, płatki chili, zioła prowansalskie oraz (do smaku) ocet jabłkowy. Mieszamy i odstawiamy.

2. Na rozgrzany olej wrzucamy pokrojoną w grubsze piórka cebulę i plasterki czosnku. Po chwili wrzucamy paprykę pokrojoną w paski. Delikatnie solimy i smażymy.

3. Na drugiej patelni smażymy do zrumienienia (z obu stron) tofu pokrojone na 4 równe kawałki (u mnie trójkąty). Ręcznikiem papierowym odsączamy nadmiar tłuszczu i kawałki sojowego serka dodajemy do warzyw.

4. Tofu z warzywami zalewamy sosem (przed wlaniem na patelnię warto go jeszcze przemieszać) i gotujemy na dużym ogniu aż sos zredukuje się do gęstszej, lekko emulsyjnej postaci.




RADY:

1. Nie przystępujcie do tego przepisu nie posiadając w swoich zapasach wędzonej papryki! Jest niezbędna i raczej nie da się jej zastąpić niczym innym.
2. U mnie tofu mocno paprykowe wystąpiło w asyście pieczonych ziemniaków, kapusty pekińskiej z sosem vinegrette oraz zapiekanych wczoraj brokułów pod beszamelem. 

niedziela, 21 stycznia 2018

Brokuły zapiekane pod wegańskim beszamelem

Stanowczo, choć spontanicznie, podjęłam decyzję o wskrzeszeniu Kreaturki!

Nie obiecam, że powrót będzie spektakularnie zjawiskowy, a aktywność porównywalna do tej z początków prowadzenia bloga, ale dołożę wszelkich starań, aby przepisy były smakowicie przemyślane, a sięganie po nie i wracanie do nich - przyjemne zarówno dla Was, jak i dla mnie.

A ponieważ marzy mi się, aby brak czasu nie wpływał na regularność dzielenia się nowymi recepturami - zaczniemy od potrawy szybkiej i prostej :-)

Za cel postawiłam sobie brokułową kolację. W kolejnych krokach wykluczyłam "modłę" orientalną oraz wszelkie gotowanie lub duszenie soczyście zielonych różyczek. Finalnie postawiłam na piekarnik, a forma zapieczenia pod beszamelem nasunęła się samoistnie. Klasyka gatunku! ;-)
Nie ukrywam jednak, że przygotowanie sosu beszamelowego bez masła i mleka było dla mnie najciekawszą częścią dzisiejszego pichcenia. Szczęśliwie wegańska wersja okazała równie prosta, co klasyczna, a efekt smakowy - to ważne! - uratowały przyprawy i płatki drożdżowe.

Przekonajcie się sami!


CZAS: ok. 40 min.

SKŁADNIKI:
  • 1 brokuł (ok. 500 g)
  • 250 ml niesłodzonego "mleka" roślinnego (u mnie sojowe)
  • 1,5 łyżki mąki pszennej
  • olej roślinny
  • sól
  • pieprz
  • 2 ząbki czosnku
  • płatki drożdżowe
  • gałka muszkatołowa

1. Brokuł dzielimy na pojedyncze różyczki i blanszujemy w osolonej wodzie. Dla zachowania koloru zblanszowane różyczki studzimy w jak najzimniejszej wodzie - najlepiej z dodatkem lodu. 

2. W małym garnku lub rondelku podgrzewamy ok. 2 łyżki oleju roślinnego, następnie dodajemy mąkę i robimy zasmażkę, do której stopniowo wlewamy "mleko" roślinne. Aby nie powstały grudki, przez cały czas mieszamy sos. Gdy uda nam się osiągnąć konsystencję rzadszego budyniu, doprawiamy sos solą, pieprzem, świeżo startą gałką muszkatołową oraz płatkami drożdżowymi.

3. Odcedzone kawałki brokułu układamy w naczyniu do zapiekania. Gdzieniegdzie rzucamy plasterki czosnku, a całość zalewamy sosem beszamelowym.

4. Brokuły pod beszamelem wstawiamy do nagrzanego w międzyczasie piekarnika (180 - 190 st. C) i pieczemy przez ok. 20 minut - do delikatnego zrumienienia sosu.




sobota, 1 lipca 2017

Pikantny makaron udon z chrupiącymi kotlecikami

Całkiem niedawno w ofercie pobliskiego sklepu odkryłam makaron Udon.
Ten japoński, wytwarzany z mąki pszennej, makaron znany jest głównie z serwowania z orintalnymi bulionami i zupami (np. zupa miso). Z równym powodzeniem może nam jednak posłużyć jako składnik drugiego dania lub element mniej lub bardziej orientalnej potrawki. 
Poniżej moja pierwsza propozycja na wykorzystanie udonu :)

CZAS: do 30 min.

SKŁADNIKI:
  • 1 op. makaronu udon
  • 4 kotlety sojowe
  • 1 spora marchewka
  • 1/2 puszki pędów bambusa (u mnie drobno krojone)
  • 1 mała cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 papryczka piri piri (lub inna ostra papryczka)
  • jasny sos sojowy 
  • słodko-pikantny sos chili
  • olej roślinny
  • sezam
  • dymka
  • świeża kolendra (opcjonalnie)
  • bulion wege do moczenia kotletów
  • sól 
  • pieprz
  • mąka pszenna

1. Cebulę obieramy i kroimy w niezbyt drobne piórka. Czosnek obieramy i kroimy w plasterk. Papryczkę siekamy. Wszystkie składniki wrzucamy na patelnię z rozgrzanym olejem. 

2. Marchewkę obieramy i przy pomocy obieraczki przygotowujemy grubsze "wstążki". Dodajemy marchewkę do pozostałych składników. Doprawiamy 2-3 łyzkami sosju sojowego i dusimy wszystko razem. 

3. Pędy bambusa odcedzamy i płuczemy. Wrzucamy na patelnię. Wlewamy słodki sos chili (nie żałujemy!). Mieszamy. 

4. W międzyczasie zagotowujemy wodę, do której na 2 minuty wrzucamy makaron. Odcedzamy go i odstawiamy, bo wrzucić do potrawki na minutę przed końcem gotowania.

5. Kolety moczymy w bulionie, odsączamy, kroimy w paski, które panierujemy w mące i smażymy na rumiany kolor. 

6. Na koniec do potrawki dodajemy posiekaną dymkę (ilość wedle uznania) i makaron. Mieszamy i gotowe.

7. Na makaron z warzywami nakładamy kotlety. Całość pospypujemy prażonym sezamem Serwujemy ze świeżą kolendrą. 




RADY: 

1. Zamiast lub oprócz sezamu proponuję dać porkuszone orzeszki ziemne albo chrupiącą, prażoną cebulkę. 
2. W podobnym zestawieniu doskonale sprawdzą się grzyby mun, tofu, papryka, por... Ale o tym następnym razem, gdy zagości u mnie udon :)

środa, 28 czerwca 2017

Zielonkawy krem z kalafiora

Kiedy dobiegała końca moja ostatnia petsitterska przygoda, postanowiłam przygotować strawę adekwatną dla styranej długą podróżą właścicielki mojej ulubionej kotki.
Chciałam, aby jedzenie było lekkie - bo a nuż Judu wcale nie będzie głodna ;) - i kompatybilne z panującą porą roku.
Zależało mi także, by kanwą posiłku były sezonowe, rodzime składniki. 
Wybrałam się więc na bazar i po szybkim rekonesansie nabyłam młodą włoszczyznę, całkiem dorodny okaz kalafiora, aromatyczny koper i rozkosznie słodkie truskawki - substytut deseru ;)
Zestaw ten wydał mi się właściwy, by szybko udobruchać Judu przyzwyczajoną ostatnimi czasy do konsumpcji zanzibarskich kokosów prosto z palm i innych egzotycznych smakołyków.

Zupę przygotowałam wówczas korzystając z dobrodziejstwa, jakim jest Thermomix - długo omijane przeze mnie szerokim łukiem ustrojstwo, które doceniłam szykując różnej maści koktajle, musy owocowe oraz zupy. 

Nadszedł czas, by odtworzyć przyrządzoną wówczas zupę w bardziej tradycyjnych warunkach. Przy użyciu garnka i blendera :)

CZAS: 1 - 1,5 godz.

SKŁADNIKI:
  • 1 mały lub 1/2 większego kalafiora
  • młoda włoszczyzna
  • 2-3 ziemniaki
  • koper
  • młoda cebula
  • bulion w kostce BIO
  • olej roślinny
  • sól
  • pieprz
  • woda
1. Wszystkie warzywa myjemy i obieramy.

2. Pokrojoną na małe kawałki włoszczyznę (2-3 młode marchewki, białą część młodego pora, mikro-pietruszki i seler) wrzucamy do garnka, zalewamy wodą (ok. 1,25 l) i gotujemy.

3. Gdy woda się zagotuje, dodajemy bulion i gotujemy jeszcze przez ok. 15 minut.

4. W międzyczasie szklimy na oleju pokrojoną w kostkę cebulę.

5. Następnie wrzucamy rozdrobniony kalafior i pokrojone w kostkę ziemniaki. Gotujemy przez ok. 20 minut.

6. Dodajemy cebulę.

7. W trakcie gotowania wrzucamy do garnka liście selera oraz natkę pietruszki (wg uznania, ja dałam 3 gałązki selera i garść pietruszki).

8. Na koniec dodajemy posiekany koperek (ilość także wg uznania). 

9. Studzimy zupę, aby nie stępić ostrzy blendera i miksujemy na jednolity krem.

10. Doprawiamy solą i świeżo mielonym pieprzem, delikatnie podgrzewamy i... podajemy!




RADA:

1. Kiedy gotowałam tę zupę po raz pierwszy, wyszła seledynowa. Tym razem, z powodu większej ilości wszelkiej zieleniny, kolor wyszedł znacznie ciemniejszy.Smak chyba nawet lepszy niż podczas debiutu. Nie bójcie się więc i nie szczędźcie sprzedawanych z młodą włoszczyzną liści!

niedziela, 25 czerwca 2017

Koperkowe mielone bez mielenia

Kilkakrotnie pytano mnie ostatnimi czasy o losy Kreaturki Smaku. Za każdym razem tłumaczyłam, że... "nie, nie zawiesiłam działalności" / "nie, nie znudziło mi się" / "tak, jeszcze do tego wrócę". 
Aby powrót Kreaturki stał się faktem potrzebuję odrobinę więcej wolnego czasu lub znacznie więcej umiejętności gospodarowania czasem, którym obecnie dysponuję ;) 
Niemniej, nie chcąc pogrążać się w wyrzutach sumienia, postanowiłam czym prędzej podrzucić jakiś nowy przepis.
Przepis oparty na produkatach, które mam w domu, bym nie mogła zastosować wymówki pt."nie zrobiłam zakupów" itp.

Na początku była kapusta. Młoda kapusta, którą z niemałym opóźnieniem po raz pierwszy w tym roku szczęśliwie udało im się zasmażyć. Kapusta, która docelowo będzie dodatkiem do dzisiejszych kotletów. Tych samych kotletów, które na szybko wymyśliłam, by mieć do czego podać kapustę.
Ot, i tak zabawnie zamyka się koło powstania dzisiejszego przepisu.

Do rzeczy! :)

CZAS: do 1 godz.

SKŁADNIKI:
  • 100 g kaszy jaglanej
  • 100 g czerwonej soczewicy
  • 1 cebula
  • 1 nieduża marchewka
  • liście selera
  • koperek (ilość wedle uznania)
  • 1 duży ząbek czosnku
  • mielony kminek
  • czosnek granulowany
  • 1 łyżka mielonego siemienia lnianego
  • 1 łyżka suszonych warzyw (lub bulionu wege)
  • 1 jajo
  • sól
  • pieprz
  • bułka tarta lub inna panierka (np. mąka z cieciorki)
  • olej roślinny

1. Kaszę jaglaną prażymy na suchej patelni, następnie płuczemy i gotujemy pod przykryciem  w lekko osolonej wodzie z odrobiną oleju (proporcja wody do kaszy 2:1)... aż kasza wchłonie całą wodę i stanie się miękka.

2. W drugim garnku gotujemy wodę, którą solimy, odprawiamy suszonymi warzywami lub bulionem oraz liśćmi selera (u mnie 2 b. duże). Gdy woda zacznie wrzeć, wrzucamy dokładnie opłukaną soczewicę. Gotujemy do miękkości.

3. Cebulę kroimy w kostkę. Połowę podsmażamy ze startą marchewką i przeciśniętym przez praskę czosnkiem. Drugą połowę dodamydo masy na surowo.

4. W misce łączymy ugotowane i ostudzone kaszę oraz soczewicę (soczewicę należy odcedzić!). Dodajemy podsmażoną cebulę z marchewką i czosnkiem oraz surową cebulę. Wsypujemy posiekany koperek. Dodajemy siemię lniane i  mieszamy.

5. Próbujemy masę i doprawiamy ją do smaku solą, pieprzem, czosnkiem granulowanym oraz kminkiem. Wbijamy jajo i ponownie mieszamy.

6. Formujemy nieduże kotlety, które panierujemy i smażymy z obu stron na rumiany kolor.


sobota, 1 kwietnia 2017

Marynowane tofu z grilla

Sezon na grillowanie tuż, tuż... Lecz drugi prawdziwie wiosenny dzień w roku to moim zdaniem trochę za wcześnie, by rozstawiać się pod chmurką z rusztem.
Ale od czego mamy patelnię grillową? ;-)
Receptura i wykonanie są banalnie proste. A dzięki składnikom, które zazwyczaj na stałe mieszkają w naszych lodówkach i słoiczkach z przyprawami, do przyrządzenia tego smakołyku możemy przystąpić w każdej niemal chwili, gdy najdzie nas ochota na aromatyczne tofu.

CZAS: 15 min. (przygotowanie i grillowanie / nie liczę czasu leżakowania serka w marynacie"

SKŁADNIKI:
  • 1 kostka naturalnego tofu
  • ok. 2 łyżki keczupu
  • ok. 1 łyżka musztardy
  • ok. 2 łyżki sosu sojowego
  • 1 płaska łyżeczka słodkiej papryki
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki wędzonej
  • 1 płaska łyżeczka czosnku granulowanego
  • 2 płaskie łyżeczki cebuli granulowanej lub suszonej
  • czarny pieprz (do smaku)
  • olej roślinny

1. Tofu kroimy na 4 duże trójkąty (w poprzek na pół, a potem obie połówki po przekątnych). Ręcznikiem papierowym wycieramy nadmiar wody.

2. Do miski dodajemy wszystkie podane składniki marynaty. Mieszamy dokładnie. 

3. Do marynaty, podczas mieszania, wlewamy olej roślinny (ilość wedle uznania, u mnie ok. 5 łyżek).

4. Trójkąciki tofu traktujemy z każdej strony obficie marynatą, zamykamy w plastikowym pojemniku i wstawiamy do lodówki.

5. Zamarynowane tofu grillujemy na prawdziwym grillu lub - w domowych warunkach - na patelni grillowej.




RADY:

1. Tofu serwujemy z dowolnymi dodatkami (pasuje do niego chyba wszystko). Ja podałam z ziemniakami Hasselback i surówką wielowarzywną.
2. Marynatę można śmiało i modyfikować poprzez dodanie wszelkich ziół, czy zamianę papryki na ostrą. Enjoy! :-)

wtorek, 7 marca 2017

Kotlety jaglano-dyniowe z nutką curry i sosem pomidorowo-paprykowym

Przeczytałam dziś, że aktualnie "...10 proc. Polaków w wieku 25-34 deklaruje stosowanie się do diety wegetariańskiej lub wegańskiej, a kolejne 20 proc. twierdzi, że coraz częściej rezygnuje z mięsa w swoim jadłospisie" [źródło].
Trzeba przyznać, że statystyki są satysfakcjonujące, a co więcej - zmieniają się ponoć w bardzo szybkim tempie. Oby tak dalej!
Śmiem przypuszczać, że wielu mięsożerców chętniej rezygnowałoby ze spożywania mięsa, gdyby poznali odpowiednie rozwiązania kulinarne i przepisy. 
Na przykład takie, jak ten! :)

CZAS: 1 godz.

SKŁADNIKI (kotlety):
  • 1 szkl. kaszy jaglanej
  • 500-600 g dyni (u mnie mrożona dynia Hokkaido)
  • 1/2 szkl. pestek dyni
  • 1/4 szkl. siemienia lnianego (nasiona)
  • 1 cebula
  • 2-3 ząbki czosnku
  • garść suszonego czosnku niedźwiedziego
  • ok. 2 łyżki płatków drożdżowych
  • szczypta mielonego imbiru
  • curry (od serca!)
  • biały pieprz
  • sól
  • bułka tarta
  • olej

SKŁADNIKI (sos):
  • 2 szkl. przecieru pomidorowego
  • 1 czerwona papryka
  • słodka papryka wędzona
  • 1 nieduża cebula
  • 1-2 ząbki czosnku
  • 1 łyżka octu balsamicznego 
  • cukier
  • sól
  • olej roślinny



1. Kaszę prażymy, płuczemy i gotujemy pod przykryciem w lekko osolonej wodzie (proporcje kaszy do wody 1:2, ew. 1:2,5).

2. Pokrojoną w kostkę dynię gotujemy do miękkości.

3. Cebulę kroimy w drobną kostkę, czosnek siekamy. Szklimy je na oleju, a następie odsączamy na sitku z nadmiaru tłuszczu.

4. Pestki dyni siekamy lub delikatnie rozdrabniamy w blenderze.

5. Do miski wrzucamy cebulę z czosnkiem, rozdrobnione pestki dyni, nasiona siemienia, ugotowaną i przestudzoną kaszę. Mieszamy składniki dokładnie, stopniowo dodając zmiksowaną na gładko dynię.

6. Wymieszaną masę doprawiamy curry, czosnkiem niedźwiedzim, imbirem, płatkami drożdżowymi, białym pieprzem i solą. Mieszamy ponownie.

7. Z masy formujemy kotlety, panierujemy je w bułce tartej i smażymy na rozgrzanym oleju. Po zdjęciu z patelni za pomocą papierowego ręcznika pozbywamy się nadmiaru tłuszczu.

8. Sos szykujemy w międzyczasie. Zaczynamy od zeszklenia na odrobinie oleju posiekanych cebuli i czosnku, do których wlewamy przecier pomidorowy. Mieszamy, solimy i słodzimy do smaku oraz dodajemy ocet balsamiczny. Dusimy pod przykryciem. Umytą paprykę kroimy na mniejesze kawałki, które zawinięte w folię aluminiową zapiekamy w piekarniku. Po upieczeniu pozwalamy papryce odparować, a następnie ściągamy z niej skórkę. Bazę sosu przelewamy do blendera, wrzucamy upieczoną paprykę i miksujemy. Doprawiamy słodką papryką wędzoną i ew. jeszcze odrobiną soli i cukru.




RADY:

1. Dynię dodawajcie stopniowo, aby kontrolować konsystencję masy. Nie może być zbyt rzadka!
2. Kotlety serwowałam z pieczonymi ziemniakami i surówką.