"Często jesteś bohaterką moich snów. Dzisiejsza noc również upłynęła mi w Twoim towarzystwie.
Tym razem wystąpiłaś jako podróżniczka, a celem Twojej wyprawy była Mongolia.
Zadzwoniłaś do mnie i powiedziałaś, że będziesz przelatywać nad Wiedniem. Byłyśmy niesamowicie podjarane tym faktem, a Tobie udało się nawet zorganizować międzylądowanie w Wiedniu...
Po krótkim spotkaniu ze mną odlatywałaś w dalszą drogę.
Niestety samolot rozbił się na moich oczach!
Jednak Ty wyszłaś z tego bez najmniejszej skazy i opisałaś katastrofę na Kreaturce pod przepisem na PODNIEBNY FALAFEL."
To fragment maila, którego kilka miesięcy temu otrzymałam od mieszkającej w Wiedniu koleżanki.
Katastrofy opisywać nie będę, ale najwyższa pora, aby zamieścić przepis na falafel.
A niech i on będzie podniebny! By chociaż trochę ziścić sen Ani ;-)
Za katastrofę podziękuję :-)
CZAS: ok. 1 godz.
SKŁADNIKI:
- 250 g. namoczonej przez noc ciecierzycy
- 1 nieduża cebula
- 5 ząbków czosnku
- 2 łyżki stołowe sezamu
- kurkuma
- pieprz cayenne
- kolendra (ziarna)
- kumin
- kardamon (cały)
- czarnuszka
- gałka muszkatołowa
- imbir w proszku
- słodka papryka w proszku
- cząber
- sól morska
- 1/2 pęczka natki pietruszki
- garść suszonych listków kozieradki
- 1 ziemniak
- piklowana rzepa
- sałatka szwedzka
- olej rzepakowy
- oliwa z oliwek
1. Przy pomocy blendera dokładnie rozdrobniłam cieciorkę.
2. Dodałam do niej posiekaną cebulę, posiekany czosnek (3 ząbki), natkę pietruszki i kozieradkę.
3. Na patelni uprażyłam sezam, który następnie wylądował w misce z ciecierzycą.
4. W moździerzu rozdrobniłam ziarna kardamonu, kolendrę, czarnuszkę i kumin. Dodałam je do pozostałych składników.
5. Prawie przygotowaną masę doprawiłam kurkumą, pieprzem cayenne, imbirem, świeżo startą gałką muszkatołową i solą morską. Wlałam ok. łyżkę oliwy z oliwek i odrobinę zimnej wody.
6. Z dokładnie wymieszanej masy formowałam małe, zbite kotleciki które smażyłam na rozgrzanym oleju rzepakowym.
7. W międzyczasie obgotowany w mundurku ziemniak przekroiłam na pół i obie połówki posmarowałam oliwą wymieszaną ze słodką papryką, cząbrem oraz 2 rozdrobnionymi ząbkami czosnku. Przez 10-15 min. grillowałam połówki (z obu stron) na rozgrzanej patelni grillowej.
8. Podniebne falafele szczęśliwie wylądowały na talerzu w asyście grillowanego ziemniaka, sałatki szwedzkiej i libańskiej, piklowanej rzepy.
RADY:
1. Falafele podaje się także w formie kulek, które smaży się na głębokim tłuszczu.
2. Zarówno falafele, jak i grillowane (albo pieczone) ziemniaki najlepiej smakują mi z sosem czosnkowym. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz