czwartek, 12 czerwca 2014

Mapo tofu, czyli tofu po syczuańsku

Jakiś czas temu odwiedziłam znajdującą się po drugiej stronie miasta knajpkę azjatycką.
Oblężenie tego, jak dotąd nieznanego mi miejsca, było dość zaskakujące.
Na szczęście właśnie zwolnił się stolik, więc czym prędzej zajęłam go z koleżanką.
Po chwili obsługa posprzątała naczynia i zmieniła obrus.
Przejrzałyśmy kartę i wybrałyśmy interesujące nas potrawy wegetariańskie.
Kelnerki uwijały się jak mrówki w ukropie, co akurat mnie nie dziwiło - wszak z kuchni buchał żywy ogień.
Czekając na naszą kolej zauważyłam, że przynajmniej połowę klientów tego miejsca stanowią Azjaci. Wzięłam to za dobrą monetę i nie rozczarowałam się, a najlepszym dowodem mojego zadowolenia jest próba zmierzenia się ze spróbowanymi wówczas potrawami.

CZAS: ok. 1 godz.

SKŁADNIKI:
  • 1 kostka naturalnego tofu (użyłam niebieskiego tofu mori-nu - jest delikatniejsze)
  • 1 młoda cebula
  • gruby szczypior
  • kawałek imbiru (o wielkości kciuka)
  • 2 ząbki czosnku
  • 4-5 łyżek pasty sojowej z chili
  • porządna szczypta pieprzu syczuańskiego
  • 5 małych ostrych papryczek (ja dałam suszone)
  • ok. 2 łyżki jasnego sosu sojowego
  • 2-3 łyżki octu ryżowego 
  • 2-3 łyżki syropu z agawy
  • 400 ml bulionu warzywnego
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżka oleju kokosowego

1. Cebulę pokroiłam w ósemki i wrzuciłam na rozgrzany olej kokosowy. Wlałam sos sojowy i wymieszałam.

2. Na suchej patelni uprażyłam pieprz syczuański. Przełożyłam go do moździerza i utarłam razem z papryczkami. 

3. Pieprz i papryczki dodałam do cebuli. Po chwili dołożyłam pastę z soi i chili. Wymieszałam i dusiłam wszystko razem.

4. Na patelni, na której prażyłam pieprz rozpuściłam olej kokosowy, następnie dodałam rozdrobniony czosnek, a potem starty imbir. Kiedy czosnek zaczął się rumienić, zawartość patelni przełożyłam do garnka z cebulą, pastą z soi i chili oraz przyprawami.

5. Następnie wlałam do garnka 250 ml. bulionu. W pozostałym bulionie rozrobiłam mąkę ziemniaczaną. 

6. Prawie gotowy sos doprawiłam octem ryżowym oraz syropem z agawy. 

7. Trzymając garnek na dość dużym ogniu, stopniowo wlewałam roztwór z bulionu i mąki ziemniaczanej. Całość gotowałam jeszcze przez ok. 5 min. 

8. Tofu pokroiłam w kostkę i tuż przed podaniem zagotowałam je  w sosie.

9. Mapo przełożyłam do salaterki i posypałam je posiekanym szczypiorkiem.




RADY:

1. Bardzo podoba mi się w tej potrawie kontrast pomiędzy ostrym sosem, a delikatnym tofu. Jeżeli nie przepadacie za naturalnym smakiem tofu, dodajcie je do sosu wcześniej.
2. Mapo tofu najlepiej podawać z ryżem i z surówką albo np. z sałatką z wodorostów (przepis na sałatkę znajdziecie w następnym wpisie). 

4 komentarze:

  1. rewelacyjne,kocham tofu i jem w roznych wersjach ale Mapo Tofu nie znalam...jutro bedzie na obiad...Twoj blog jest fantastyczny,trafilam na niego przez przypadek jak to czesto w necie bywa szukajac nadziewanych okraglych cukinii....bede Twoim czestym gosciem,dziekuje za ten blog,pozdrawiam cieplo Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za krzepiące słowa.
      Naprawdę bardzo się cieszę, że zaglądają tu nie tylko moi znajomi ;-)
      Mam nadzieję, że jeszcze nie raz znajdziesz tu inspirację, dlatego zachęcam do dalszej lektury... i życzę smacznego obiadu. Jutro i zawsze :-) MajK.

      Usuń
  2. codziennie zagladam i szukam nowych inspiracji...od 15 lat jestem wegetarianka tzn.cala rodzinka i choc przepisow mnostwo to szukam nowych...Mapo Tofu byl rewelacyjny,maz lizal talerz ;)pozdrawiam Ela

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze mi się wydawało,ze nie lubię tofu, dopóki nie spróbowałam kiedyś w restauracji mapo tofu (a było to w Pańskiej 85 w Warszawie) od tego momentu jest to moje ulubione danie, ale fakt, wszystko jest kwestia odpowiedniego przygotowania i odprawienia ;)

    OdpowiedzUsuń