Rekord pobity!
Nie ma się jednak czym chwalić, bowiem blisko 4 miesiące milczenia to absolutnie karygodny wynik. Tym bardziej, że - w przeciwieństwie do rekordu - gary nie zostały pobite i raz na jakiś czas przyrządzam nowe, autorskie potrawy.
W najbliższym czasie postaram się nadrobić trochę zaległości.
Na smaczny początek, idealna na jesienną słotę - zupa dyniowa.
CZAS: ok. 40 min.
SKŁADNIKI:
- 1/2 sporej dyni Uchiki Kuri (Hokkaido)
- 1 mała puszka mleka kokosowego (u mnie o obniżonej zawartości tłuszczu)
- 1 duża cebula
- 1 duża marchew
- 1 nieduża pietruszka
- 1/4 selera
- liście selera (opcjonalnie)
- 2 liście laurowe
- 3 ziarenka ziela angielskiego
- sól
- curry
- słodka papryka w proszku
- pieprz cayenne
- suszona cebula
- 2-3 ząbki czosnku
- kawałek świeżego imbiru (o wielkości kciuka)
- olej roślinny
- woda
1. Pokrojoną w kostkę cebulę wrzuciłam na rozgrzany olej.
2. Kiedy cebula zaczęła się szklić, dodałam do niej rozdrobnione w blenderze warzywa (marchew, pietruszka, seler). Dusiłam chwilę. Następnie zalałam wszystko ok. 1,5 l wody, dodałam liście laurowe, ziele angielskie i liście selera, przyryłam i gotowałam ok. 15-20 minut.
3. Następnie dodałam obraną i pokrojoną w kostkę dynię.
4. Gdy dynia zmiękła, doprawiłam zupę rozdrobnionym czosnkiem, startym imbirem, słodką papryką, pieprzem cayenne, curry oraz solą. Wlałam mleczko kokosowe. Gotowałam jeszcze chwilę, a gdy zupa lekko przestygła, dokładnie ją zmiksowałam.
RADY:
1. Doprawić można zupę już po zblendowaniu.
2. Ja serwowałam ją z prażonymi pestkami dyni. Można je zastąpić wszystkimi innymi, dodatkami (np. groszkiem ptysiowym lub grzankami).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz